Powracam do mojego blogu po prawie roku przerwy. Najpierw planowałam zalożyc nowy, bo tamten byl poświęcony Podrozy ( przez wielkie P). Ale po chwili filozoficznej refleksji i zadumy doszłam do wniosku, ze nie ma to sensu, bo po pierwsze: wiem jak sie ten blog obsługuje z punktu widzenia technicznego, co ułatwia sprawę. Po drugie natomiast, jakby na to nie patrzec jestem wciąż z tamtej strony, geograficznie no i zawsze, w jakimś sensie będę z tamtej strony czegos. Taki to sprytny, wielowymiarowy tytuł. Zresztą w tytule odwołałam sie do Cortazara, który byl dla mnie inspiracja w pewnym momencie życia i byl na początku drogi, która zaprowadziła mnie do punktu, w ktorym jestem teraz, i do jego " z tej strony", " z rożnych stron".
I choc teraz jestem w Wielkiej Brytanii, która możne nie jest Podroza przez duże P, ale jakby nie bylo jest częścią podroży przez zycie, i jestem z tamtej strony patrząc od Polski i z tamtej strony patrząc od Hiszpanii, i będąc tutaj jestem tez z tamtej strony obserwując ludzi, zachowania, wydarzenia, stojąc trochę z boku i patrząc na kulturę, która jest mi wciąż obca. To nie sa Boliwijczycy czy plemię kichua z Amazoni, ale wierzcie mi, czasem zaskakują w nie mniejszy sposob;)
Polska masowa imigracja zabiła niestety zainteresowanie tym krajem, jako ze wszyscy tu już przecież byli już sa i swoje wiedza. Swoje, czyli w dużej mierze, ze Angole to nieprzyjemni, leniwi i głupi, którzy , ze ich kraj jest nieciekawy ( bo widziany z perspektywy taśmy produkcyjnej lub magazynu bez cienia ochoty na zetkniecie sie z jego kultura czy nauczenie języka), a jedzenie najlepiej kupić na polskiej polce w Tesco no bo " co oni tu za świństwa jedzą".
Szkoda, bo mnóstwo tu przecież pięknych i fascynujących miejsc, jakże bogatych w historie i mnóstwo ciekawych, mądrych i otwartych ludzi.
viernes, 29 de enero de 2010
Suscribirse a:
Entradas (Atom)