martes, 20 de enero de 2009

Lima brzydka jest.

Niestety o tej stolicy niewiele dobrego da sie powiedziec. Przynajmniej tak na pierwszy rzut okiem, a wiecej oczami rzucac nie zamierzam, bo mnie meczy bardzo halas, totalny chaos na ulicach i zanieczyszczenie, a poza tym wszyscy mowia, ze przestepczosc tu bardzo duzo ostatnio. Jeszcze dzis wieczorem jade wiec do Trujillo, na polnocy Peru, miasta zalozonego przez Pizarra i nazwanego tak na czesc jego rodzinnego miasta w prowincji Ekstremadura w Hiszpanii, Trujillo.
Ponoc jest bardzo ladne i porzadne plaze sie tam zaczynaja.
No i jestem nad Pacyfikiem!!!Duzo w nim wody.
Podroz autobusem byla mordercza, 22 godziny, w nocy jechalismy przez gory, we mgle gestej jak mleko, na jakis strasznych wysokosciach, tak ze moje uszy raz poraz sie zatykaly lub odtykaly. W pewnym momencie bardzo mnie przez te wysokosc i liczne zakrety zemdlilo i musialam siedziec z glowa za oknem, zeby sie orzezwic ( a bylo naprawde rzesko na zewnatrz). Pasazerowie chcieli leczyc mnie alkoholem, nie wiem czy do picia czy tylko do powachania, zeby sie ocucic. Przypadlosci z powodu wysokosci nazywa sie tutaj seroche. Ja przeszlam swoje w Cochabambie, przez pierwsze 2 tygodnie bolala mnie glowa i stale krwawilam z nosa, ale pozniej ani w La Paz, ani nad Titicaca nie mialam juz problemow, mimo ze sa polozone o wiele wyzej i niemal wszyscy przyjezdni cierpia na poczatku. Wrecz przeciwnie, czulam sie wyjatkowo dobrze, pelna sil i energii i z bardzo jasnym umyslem. Dopiero wczoraj wysokosc, zakrety i pewnie zapach spalin zrobily swoje.
Autobus mial miec ubikacje, ogrzewanie , mieli tez podac kolacje, ale skad, nic z tych rzeczy, bo ten dobry autobus nie dojechal na czas i nam dali taki do bani bez slowa wyjasnienia. Byly tez jakies problemy z innymi autobusami i w jednej miejscowosci do naszego wsiadlo wiecej ludzi niz bylo wolnych miejsc i obok mnie na jednym siedzeniu podrozowaly 2 dziewczyny ( co musialo byc naprawde ciezkie przez tyle godzin). Nikt sie jednak nie skarzyl i nie wkurzal, moje sasiadki byly bardzo mile, podzielily sie ze mna swoim kocykiem w nocy ( no bo ogrzewania nie bylo).
Ludzie generalnie sa tu bardzo mili i otwarci, szczegolnie kobiety sa pomocne i troskliwe i czesto dosiadaja sie widzac ze podrozuje sama- solita. Bardzo to lubie, ze jedzac samotnie autobusami wczesniej czy pozniej zawsze zaczyna sie rozmowe z sasiadem i mozna dowiedziec sie ciekawych rzeczy. Zazwyczaj tez wszyscy bardzi pozytywnie reaguja na wiesc, ze jestemz Polski. Aaa, El Papa era de Polonia?
Papiez byl z Polski? Najlepszy papiez w historii. Byl u nas w Cuzco! Wszyscy wolali- El Papa es cusceño!- Papiez jest cuzkaninem!
Papiez to calkiem niezle "plecy" w Ameryce Poludniowej.

No hay comentarios: